Jako że ferie się nam kończą piszę podsumowanie tego co się działo.
Szału w sumie nie było ale się nie nudziłyśmy ;) Sam początek ferii uczciliśmy bardzo zdrowym fishburgerem i coca colą w McDonaldzie ;D wieczorem tego samego dnia część z nas pojechała na czuwanie do Kodnia (polecam ;) . Były plany związane z siedmiodniowym wyjazdem na narty ale niestety zabrakło dla nas miejsc
...
Dodatkowo prawie każda z nas odwiedziła stolicę w celu zapełnienia szafy do stopnia wysypywania się ciuchów do Narnii. Tradycyjne spacery do miasta, Kauflandu, Biedronki i innych światowych sklepów nas nie ominęły . Dla zdrowia zwiedziłyśmy całą ulice Piłsudskiego przy mrozie -15 stopni C spacerkiem szukając serwisu z naprawą telefonów który znajdował się na samym początku długiej ulicy bo Monisia musiała utopić po raz drugi swój telefon ... Jadłyśmy sushi, pizzę, makarony i dużo innych smakołyków. Zwiedzałyśmy kino ... czy tylko mnie bardziej bawią filmy Disneya niż komedie dla dorosłych ? (tak za rok skończymy 18 lat i co ?? ) Spotkania filmowe i te sprawy ... Nie przegapiły nas maratony z Simsami ;D
Przypieczętowaniem wszystkiego miało być nocowanie u mnie ale niestety się nie udało ... Trudno ...
Pozdrawiam Monika ;)